Ewcia ur. 8.12.2011r., zdiagnozowana została jako półtoraroczne maleństwo, szybka ale bardzo trudna operacja uratowała jej życie. W jej maleńkiej główce był guz –medulloblastoma IV stopnia, wielkości pomarańczy (7x8x12 cm), który spowodował niedotlenienie, niedokrwienie, ucisk i bardzo silny ból!
Po operacji była przez kilka miesięcy w śpiączce. Jak się wybudziła, nic już nie było tak jak przed operacją. Maleńka Ewcia nie umiała jeść, pić a jej maleńkie ciałko było bezwładne. Na dwa miesiące straciła wzrok. Była przerażonym maleństwem nie wiedzącym co się z nią dzieję. Ale zawsze miała przy sobie kochających rodziców, który tulili ją i szeptali słowa zachęcające do walki.
Została poddana cyklom chemii niosącym powikłania obciążające i wyniszczające organizm. Ale Ewcia walczyła, w końcu rodziców się słucha 🙂 i jej maleńki organizm okazał się na szczęście silny i pomaleńku zaczęła „wracać”. Tak jak jej najukochańsze kwiatuszki – różyczki – wiosną, zaczęła „wypuszczać pierwsze listki i pączki”. Poruszyła rączką, drgnął jej kącik ust, wydała z siebie pierwszy po operacji dźwięk, cichutki jak u myszki… I tak malutkimi kroczkami zaczęła Ewunia co raz bardziej BYĆ. Kontynuowano leczenie, mające na celu zwalczenie resztki guza, który w każdej chwili mógł zacząć odrastać. Chemia jest to terapia niezbędna, ratująca życie, ale też trudna dla osłabionego organizmu. Nieprzyjemna; brak apetytu, wymioty, spadek odporności i jakości krwi, to najlżejsze komplikacje. Lekarze robili co mogli by Ewunia mogła wrócić do zdrowia a i ona coraz więcej umiała, po prawie roku zaczęła się poruszać. Na początku rączką, potem nóżką… któregoś dnia usiadła z poduszką za plecami, potem udało się już bez podpórki i przyszedł moment na pierwsze (w zasadzie drugie ) kroczki przy pomocy kochanych rodziców. Wszystko co osiągnęła na nowo kosztowało ją i jej bliskich mnóstwo wysiłku i cierpliwości. Codzienne godziny ćwiczeń, zajęcia z rehabilitantami przynosiły coraz lepsze efekty. Wszystko to pochłonęło całe oszczędności rodziców, pogrążyło rodzinę finansowo, ale „gdy ktoś kocha różę, której jedyny okaz znajduje się na jednej z milionów gwiazd, wystarczy mu na nie spojrzeć, aby być szczęśliwym” (Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę). Ecia przeszła w sumie 13 operacji, 18 cykli agresywnej chemii, co mówi samo za siebie jaką okrutną pełną bólu drogę przeszła by WYGRAĆ. 9 lutego padły te magiczne słowa wypowiedziane przez lekarzy –czysta. Jednak jej rehabilitacja i powrót do pełnego zdrowia potrwa jeszcze bardzo długo – Ewcia uczy się chodzić, mówić, a to wszystko bardzo dużo kosztuje, ale przynosi bardzo dobre efekty. Szkoda, że ci co decydują o finansach naszego kraju nie pamiętają o tym, że do pełnego zwycięstwa potrzeba przejść tą długą drogę.
Maleńką można wspomóc wpłacając:
Fundacja Nasze Dzieci przy klinice Onkologi w IP CZD
BANK PKO S.A VII w Warszawie 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630
z dopiskiem „EWA WYDRA”
I jest jeszcze jedna Ewunia, która też pokazała jak się wygrywa. Każdą dawkę chemii Ewunia przypłaciła bardzo długimi i męczącymi powikłaniami, wyniku czego musiała otrzymywać obciążające antybiotyki i mieć często przetaczaną krew. Ale WYGRAŁA, bo to kumpela Ewci, która jako dobra starsza koleżanka, zdradziła jej w sekrecie, jak to się robi.